👉 Pewnie już widzieliście inbę dotyczącą Bogdana Rymanowskiego. Jeśli nie, to streszczam: Rymanowski to wieloletni dziennikarz licznych mediów, przede wszystkim TVN24, Radia Zet, a następnie Polsat News. W zeszłym roku przerzucił się na Youtube, gdzie prowadzi popularny kanał z 450 tysiącami widzów. Na swoim kanale gości zarówno polityków, jak i… no właśnie. “Osoby kontrowersyjne”. Ostatnio gościł profesor technologii żywności Grażynę Cichosz, którą chyba można śmiało nazwać przedstawicielką tzw. medycyny alternatywnej. (Medycyna alternatywna od normalnej różni się tym, że jest bardziej ekscytująca i nie działa). 👉 Tym razem stężenie pseudonaukowych bzdur było tak duże, że wybuchła wspomniana inba. Rymanowski trafił nawet na okładkę Newsweeka. Na temat wywiadu powstały liczne materiały debunkujące. A krytyka szła od lewa do prawa (nawet Klub Jagielloński się włączył). Jednocześnie przypomniano sobie, że właściwie to nie jest pierwsze takie rodeo Rymanowskiego, bo na jego kanale gościli już ludzie z alt-medu. Po prostu akurat tym razem osiągnięto pewną masę krytyczną, która wywołała powszechny oburz. 👉 Sam Rymanowski odpowiedział na artykuł Newsweeka następująco: “1. Wolność słowa. Albo jest, albo jej nie ma. Tertium non datur. 2. Każdy zasługuje na wysłuchanie. Żadni „policjanci myśli” nie mogą dyktować dziennikarzowi kogo może, a kogo nie może zapraszać. 3. Wierzę w zdolność moich widzów do samodzielnego myślenia i wyciągania wniosków. Cieszę się, że Rymanowski Live ma już 450 tysięcy subskrypcji. 4. Dopiero się rozkręcam 💪” Popatrzmy na te punkty po kolei. 👉 Po pierwsze: wolność słowa. Nikt jej nie ogranicza ani Rymanowskiemu, ani jego gościom. Nie, wolność słowa nie jest i nigdy nie była absolutna pod żadną szerokością geograficzną. Tak, wolność słowa jest ograniczana od zawsze. Na przykład nie można kogoś oskarżać o przestępstwa, których nie popełnił, nie wolno nawoływać, by kogoś zabić czy spalić mu dom i tym podobne. Więc twierdzenie, że “albo jest, albo jej nie ma” jest po prostu błędne. W ogóle idea, że ktoś z zasięgami i rozpoznawalnością Rymanowskiego mógłby być zakneblowany jest zabawna. To się jeszcze nigdy nie zdarzyło. W polskiej przestrzeni publicznej można mówić w zasadzie co się chce i bardzo trudno doczekać się z tego powodu jakichkolwiek konsekwencji. To, że MOŻESZ coś powiedzieć, nie znaczy, że MUSISZ to robić. Każdy z nas może głosić, że Ziemia jest płaska. Ale jednak większość z nas rozumie, że w interesie ogółu jest tego po prostu nie robić. Z wielkimi zasięgami przychodzi wielka odpowiedzialność. Dziennikarz z takim stażem powinien to rozumieć. I myślę, że Rymanowski doskonale to rozumie. Po prostu woli zarabiać na kontrowersji, ze szkodą dla wszystkich. Krytykowanie Rymanowskiego i jego gości to wolność słowa właśnie. Ale oczywiście to tak nie działa, bo wolność słowa jest wtedy, gdy dajesz platformę szkodliwym społecznie tezom czy innym radykałom, którzy robią kliknięcia, ale nie wtedy, gdy ktoś ci to wytknie. Wtedy jest cenzura (patrz: po drugie). Jest to oczywiście zrozumiała dla ludzi rozumnych zasłona dymna i wygodne wytłumaczenie dla psucia debaty. Czyli pisz co chcesz, mów dowolne głupoty albo dowolnych głupot nie kontruj i nie prostuj, bo jakby co, to wolnoźdź złowa. Tak się właśnie rujnuje zaufanie do informacji i istnienia obiektywnej prawdy. 👉 Po drugie: każdego trzeba wysłuchać i żodyn “policjant myśli” nie będzie Rymanowskiemu mówił co wolno, a czego nie. Nie, nie każdego trzeba wysłuchać. Nie uważam, by w czyimkolwiek interesie było wysłuchiwać neonazistów, płaskoziemców, QAnonowców, Dugina, austriackiego akwarelisty, gruzińskiego niedoszłego popa, morderców, terrorystów, gwałcicieli, p-filów i tym podobnych. Nie uważam, by w czyimkolwiek interesie było dawać platformę do szerzenia tez ewidentnie szkodzących zdrowiu i życiu ludzi. A takimi tezami są bajki o szczepionkach i autyzmie na ten przykład. Rymanowski mógłby zaprosić eksperta, który w naukowy sposób opowiedziałby o szczepionkach czy wysoko przetworzonej żywności. Po prostu tego nie robi z powodu, że kliki. Nie, żadni “policjanci myśli” nic mu nie zakazują. Nie ma się co przybijać do pluszowego krzyża i jeszcze angażować w to Orwella. To co go spotyka to zwykła krytyka. Jak najbardziej zresztą zasłużona. 👉 Po trzecie: widzowie sami dojdą do prawdy. Nie, nie dojdą. Bo widzowie ufają, że właśnie prawdę dostają od Rymanowskiego i jego gości. A skoro mają niby sami dojść, to po co w ogóle taki kanał Rymanowskiego? Po co w ogóle dziennikarze? Po co tworzyć jakiekolwiek treści? Może skasujmy w ogóle media. Niech sobie ludzie wyrobią opinię o świecie na podstawie plotek pod klatką i memów na TikToku. A skoro już coś tworzymy, to dlaczego odbiorcy mają sobie dojść do prawdy na podstawie wywiadu z panią z alt-medu, a nie legitnego eksperta? Skąd taki świadomy wybór? Czemu on ma służyć? Czemu Rymanowski de facto utrudnia to dojście do prawdy, zamiast je ułatwiać. To w ogóle bardzo naiwne rozumowanie. Nawet w erze przedinternetowej było naiwne, bo już wtedy istniały media, których głównym zadaniem było de facto okłamywanie publiki (patrz zdjęcie wymogu uczciwego dziennikarstwa przez Reagana i wykwit karier radiowców typu Rush Limbaugh, dziś zastąpionych przez podkasterów typu Joe Rogan). Dziś, gdy AI tworzy już więcej treści niż ludzie (niedawno doszło właśnie do mijanki), większość dużych mediów ma charakter tożsamościowy, a media społecznościowe są zalewane gówno-kontentem jest to wyjątkowo absurdalny pomysł. Mamy przynajmniej dekadę doświadczeń z tym jak dezinformuje się społeczeństwo. Jedną z metod, stosowanych np. przez Fox News czy Russia Today, jest właśnie takie rozmywanie rzeczywistości. Zamiast sprawdzić czy pada, zaprosimy do studia pięć osób. Jedna powie, że pada, druga, że nie, trzecia, że nie da się tego stwierdzić, czwarta, że okna nie istnieją, a piąta, że pogodą sterują iluminaci. I weź sobie teraz dojdź szaraku prawdy. Stąd wiemy, że nie, widzowie bynajmniej sami tego nie rozkminią. Chciałbym, by tak było, ale doświadczenie ostatnich lat uczy, że to po prostu tak nie działa. Ludzie po obejrzeniu dwugodzinnego odcinka nie siadają robić 20-godzinnego researchu, by wypunktować wszystkie przekłamania. To zajmuje o rząd wielkości więcej czasu i energii (tzw. prawo Brandoliniego). Od tego są właśnie dziennikarze - byśmy nie ugrzęźli w totalnym dezinformacyjnym szambie i nie konsumowali tylko medialnej papki. Tylko nie wszyscy chcą się tym zajmować. Ludzie rozumni wiedzą doskonale, że to proste zdejmowanie z siebie odpowiedzialności za własne czyny i wymówka na intelektualne lenistwo oraz cyniczną pogoń za klikami. 👉 Po czwarte: Rymanowski dopiero się rozkręca. To jest obietnica czy groźba? Czy może po prostu pokazanie środkowego palca i stwierdzenie, jak wyżej z liczbą subskrybentów, że skoro się klika i ogląda, to znaczy, że jest dobre? W końcu rynek zweryfikował, więc widocznie właśnie tego ludzie potrzebują. A jedyna odpowiedzialność jest przed reklamodawc… wrrrróć, przed widzami i ich rozumem. Dodam jeszcze dwa komentarze ekspertów. Wiemy, że są ekspertami, bo policzyliśmy ich lajki i subskrypcje. 👉 Krzysztof Stanowski: “Najśmieszniejsze jest jak bardzo ta okładka jest bez znaczenia, bo Bogdan Rymanowski jest dziś znacznie większy niż Newsweek.” Licząc po subskrypcjach, jest to prawda. Ale nie wiem czy jest w tym cokolwiek śmiesznego. Bo skoro tak, to może w ogóle przestańmy cokolwiek sprawdzać, krytykować, debunkować, robić fact-checking i tak dalej? A już na pewno nie róbmy tego, gdy bzdury wychodzą z ust kogoś zasięgowego, co to to nie. Skoro ma zasięgi, widocznie ma chłop rację. 👉 Piotr Zychowicz z “Do Rzeczy” i TV Republika: Po prostu koszmarna okładka. Wstyd. @BogRymanowski proszę się nie przejmować i robić swoje. 👍Tę okładkę widzę w szerszym kontekście: 1) Ataki tradycyjnych mediów na nowe, niezależne media, które odbierają im czytelników i kasę z reklam. Pamiętacie amok Wyborczej w sprawie @K_Stanowski i Kanału Zero? 2) Przerażenie z powodu utraty monopolu na „jedynie słuszne” poglądy. Takie kanały jak Rymanowskiego poszerzają spektrum debaty publicznej poprzez prezentację różnych punktów widzenia. Dla starych „autorytetów” jest to nie do zaakceptowania. Panowie i Panie, pogódźcie się z tym. Idzie nowe. 😎” Aha, czyli nieważne kto i co mówi. Ważne czy jest z nowy i że krytykują go “stare autorytety”. Ważne, że “poszerza spektrum debaty publicznej poprzez prezentację różnych punktów widzenia”. Oczywiście to tylko jak “idzie nowe” (choćby przyjmowało postać 58-letniego redaktora, od 30 lat pracującego dla “starych autorytetów”). Bo jak to nowe skrytykujesz, to właśnie stosujesz cenzurę. Czyli debatę ograniczasz. Ciekawe czy Zychowicz zgodziłby się na poszerzenie debaty o insynuacje wobec siebie samego. Albo kolportowanie jakichś nienawistnych bzdur wobec grupy społecznej, do której przynależy lub z którą się utożsamia. 👉 Zmierzamy lotem nurkowym w kierunku ziemi. Piloci patrzą beznamiętnie na przybliżające się lasy i pola. A najgłośniejsi pasażerowie biją brawo, bo nie będzie im żodyn mówił, że ląduje się na lotnisku.
See Tweet